Właśnie mierze kolejną sukienkę, która wybrała mama wraz z
ciocią. To chyba dwudziesta z kolei. No ileż można? Mierzyłam już niebieską,
zieloną, różową, czerwoną, żółtą, pomarańczową, ale to co mam właśnie na sobie
napełnia mnie zachwytem. Najprostsza czarna sukienka,
a na niej „narzutka” z czarnej koronki. Rękaw ¾ i wycięte plecy z jednym
paskiem na środku pleców to jest to o czym marzyłam. Wyszłam z małego pomieszczenia
zwanego przymierzalnią i pokazałam się moim towarzyszką. Gdy mnie zobaczyły
zaniemówiły. Po chwili już w moim posiadaniu znajdowała się owa sukienka. Mama
kupiła sobie zwykłą sukienkę w morskim odcieniu niebieskiego, która pod biustem
miała czarny pasek. Ciocia za to ma w posiadaniu żółtą sukienkę z przedłużanym
tyłem. Do kupienia zostały nam tylko dodatki. Ja postawiłam na zwykłe czarne
obcasy, złote bransoletki oraz złoto czarną kopertówkę. Mama z ciocią wybrały
czarne botki, kopertówki w odcieniu swoich sukienek oraz srebrną biżuterię. Po kilku godzinnej
przebieżce po sklepach poszłyśmy do kawiarenki , zamawiając czekoladę wraz z
szarlotką. Dziś byliśmy zaproszeni na sylwestra do państwa Walker. Podobno to
oni urządzają najlepsze imprezy w tej dzielnicy. Ok. trzynastej wraz z mamą i
ciocią skierowałyśmy się w stronę fryzjera i kosmetyczki. Spędziłam tam trzy
godziny. Już po godzinie siedzenia zaczęło mnie wszystko boleć, nie potrafiłam
spokojnie wysiedzieć jednak starałam się tego po sobie nie dać poznać. Choć nie
powiem efekt końcowy był powalający. Włosy zostały potraktowane lokówką i były
upięte w kucyka, gumką z dużym kwiatem. Makijaż był wykonany z perfekcją . Na
oku znajdowała się delikatna kreska, a powieka była muśnięta złotym i brązowym
cieniem. Delikatny róż na kości policzkowej i pomadka w kolorze neutralnym
dopełniła całości. Gdy wszystko było skończone pojechałyśmy do domu szybko się
przebrać gdyż na siedemnastą mieliśmy być już u państwa Walker. W tempie
natychmiastowym ubrałyśmy nasze kreacje i już wsiadałyśmy do samochodu, w
którym czekali na nas tata, wujek i babcia. Gdy mijaliśmy kolejne domy myślałam
o Matthew. Ciekawe co robi. Nie dostałam od niego żadnego sms z życzeniami
świątecznymi. Chyba że zapomniał o swojej dziewczynie.
Półtorej godziny później.
Impreza trwała w najlepsze, a ja? Bawiłam się bardzo dobrze.
Tańczę sobie właśnie z Nikodemem przy taktach „Green Day- 21 Guns”. Wtulona w
niego wyobrażam sobie że tańczę z Matt’ym. Gdy piosenka się skończyła poszłam
sprawdzić godzinę, a przy okazji chciałam zobaczyć czy nie dostałam jakiegoś
sms. No i na moje szczęście bądź nie szczęście w mojej skrzynce znajdowała się
wiadomość od Lisy. Łzy zaszły mi łzami, a w głowie pojawiło się pytanie „ Jak
on mógł to zrobić?”. Nie mogła w to uwierzyć. Chciałam do niego zadzwonić, ale
coś mi nie pozwalało. Postanowiłam że na razie dam sobie z tym spokój.
Podeszłam do Nicka i dalej bawiliśmy siew najlepsze. Starałam się o tym nie
myśleć. Gdy było za dziesięć dwunasta wszyscy wyszli na pole. Ubrałam swój
płaszczyk i wyszłam przed dom gdzie dostałam kieliszek z szampanem. Obok mnie
zjawił się młody Walker. Zaczęliśmy rozmawiać gdy zaczęło się odliczanie
zapatrzyłam się w jego niebieskie tęczówki. Gdy wybiła północ nasze usta złączyły
się w pocałunku. I tak o to właśnie zaczęłam Nowy Rok.
Przytuliłam się do chłopaka i razem patrzyliśmy na niebo,
które rozbłysło dzięki fajerwerkom. Dzięki
niemu zapomniałam o Matt’ym. Byłam szczęśliwa i chciałam żeby to trwało
wiecznie. Niestety nic nie trwa wiecznie. Wtuleni w siebie poszliśmy do mojego
pokoju. Rozmawialiśmy jeszcze długo. Obudziłam się z głową na torsie Nikodema.
Przywiązałam się do tego chłopaka strasznie, ale dziś wyjeżdżałam do Londynu.
Było mi z tego powodu przykro. Prawdopodobnie znalazłam tego jedynego, ale że
moje szczęście jest przeogromne to pewnie go straciłam.
- Cześć piękna - usłyszałam radosny głos mojego towarzysz.
-Hej - odpowiedziałam uśmiechając się.- Która godzina?
- Około 10, a czemu pytasz?
- Cooo?! O kurcze.- wstałam szybko się ubierając.
- Ej, Eli co jest?
- Umówiłam się z Anką, na mieście o 11. - jego mina mówiła sama za siebie. Ubrałam t-shirt z jakimś nadrukiem i szorty nie przejmując się obecnością chłopaka w pokoju. W biegu wparowałam do łazienki robiąc wszystko naraz. Wzięłam telefon i jakąś kasę i zbiegłam na dół zjeść coś.
- Cześć piękna - usłyszałam radosny głos mojego towarzysz.
-Hej - odpowiedziałam uśmiechając się.- Która godzina?
- Około 10, a czemu pytasz?
- Cooo?! O kurcze.- wstałam szybko się ubierając.
- Ej, Eli co jest?
- Umówiłam się z Anką, na mieście o 11. - jego mina mówiła sama za siebie. Ubrałam t-shirt z jakimś nadrukiem i szorty nie przejmując się obecnością chłopaka w pokoju. W biegu wparowałam do łazienki robiąc wszystko naraz. Wzięłam telefon i jakąś kasę i zbiegłam na dół zjeść coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz