piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 10

Grudzień 2012

- Wolneee !- krzyknęła blondynka wychodząc z budynku gimnazjum. Właśnie zaczęli przerwę świąteczną. Cieszyła się z tego, ponieważ szkoła ja już męczyła, od ponad miesiąca odliczałą dni do końca..Wchodząc do domu rodzice oznajmili jej że na święta jadą do babci w Polsce. Ucieszyła się z tego. Lubiła babcię Tosię.
- Wyjeżdżamy dziś wieczorem, idź się spakuj. – krzyknęła za nią mama gdy ta była już na schodach. Będąc już w pokoju z pod łóżka wyciągnęła dużą czerwoną walizkę. W szafy zaś wyciągnęła masę ubrań i wpakowałam je do walizki. Po godzinie miałam wszystko spakowane. Była 15 więc zeszłam na obiad. Na talerzu była fasolka, za którą szczególnie nie przepadała, a poza tym była tak podekscytowana wyjazdem, że nawet nie chciało jej się jeść. Pospiesznie poszła do pokoju zadzwonić do Clair oznajmić jej o wyjeździe.  Nie było jej dzisiaj w szkole, bo rzekomo zachorowała. Po prostu wiedziała, że przyjaciółka wyleguje się w łóżku i albo śpi albo ogląda filmy na laptopie. Leń.
Po trzecim sygnale, odebrała zaspanym głosem. Czyli spała do 15. Super.
- Czego ?!
-Wstawaj, wiesz która godzina ?! - warknęła blondynka. Nie mogła uwierzyć, że można spać do tej godziny.
- Przepraszam ... Czego potrzebujesz ?
- Wyjeżdżam !!! - krzyknęła na całe gardło, ale Clair nie podzielała jej humoru.
- Fajnie, ciesze się - powiedziała sztucznie
- O co chodzi ?
- Hmm ... Miałam nadzieje, że zostaniesz, przynajmniej miałabym jakąś pretensje, żeby nie spędzać świąt z Klarą, Lukiem i jego rodzinką.
Mell poszukała w pamięci Luka. Aaa tak... no przecież. Narzeczony jej siostry Klary. Spotkała go tylko raz w życiu, ale wydawał się naprawdę fajny. A co do jego rodziny, słyszała od Clair o jego matce, ojcu i dwóch braciach. Miał jeszcze siostrę, ale jej nie znała, bo wyjechała do Londynu na studia.
- Ehh wybacz, jadę do babci, obiecałam jej. Poradzisz sobie.
- Taa na pewno ... Słuchaj masz do mnie dzwonić bo nie wytrzymam.
- Dobra dobra - z dołu słychać było krzyk mamy, żeby skończyła gadać bo za chwile wyjeżdżają.
Szybko się pożegnała, wzięła walizkę i zeszła na dół. Nie mogła się doczekać spotkania z babcia. Obok mieszkali jej kuzyni i starzy znajomi, z którymi spędzała czas, gdy jeszcze jeździła tam na wakacje. Niestety potem, coś w ich rodzinie się popsuło i niebywali tam tak często.
- Gotowa ? - zapytała mama.
- Gotowa !
I wyszli. Jechali 110/h zostawiając za sobą rodzinne miasto i wymijając granice Polski.

- Clair ! Pakujesz się już ? - dziewczyna usłyszała głos siostry z dołu. Nie chciała jechać i bez ogródek powiedziała to siostrze, ale ta odpowiedziała jej że świąt niemożne spędzać sama. Nie dała jej żadnego wyboru, dlatego postanowiła działać sama. Gdy Klara nie usłyszała odpowiedzi weszła na górę do siostry  Clair skuliła się potulnie pod kołdrą, udając udrękę i ból.
- Ałł... mój brzuch - powiedziała prawie z płaczem
-  Już raz się nabrałam na te twoje gierki. Wstawaj! - krzyknęła siostra ściągając z niej kołdrę.
- Zostanę i będę pilnować domu. Co jak ktoś nas okradnie ?
- Bawisz się w pieska ? Wstawaj i się pakuj, bo zabiorę ci laptopa na czas świąt.
Tym argumentem każdy mógł przekonać brunetkę. Szybko wstała z łóżka i zaczęła się pakować. Wzięła kilka podkoszulek, spodni, dres i bluzę oraz dwie sukienki na szczególne okazje. Sama wzięła czarne spodnie z dziurami i niebieską koszule z kamizelką. Kozaczki, które niedawno dostała od ciotki idealnie pasowały do tej okazji. Poszła pod prysznic, przy okazji pakując kosmetyki. Była głodna jak wilk, więc zaleciała do sklepu aby kupić coś na podróż i na śniadanie ( Zawsze gdy przyjeżdżała Klara z Lukiem, w lodówce było pusto). Zabrała z półki dwie puszki coli bez cukry, batona, gumy do żucia i drożdżówkę z budyniem. Jogurt bananowy, chleb pełno ziarnisty oraz serek biały również znalazły swoje miejsce w koszyku. Szła z powrotem pospieszana przez siostrę, ciągle dzwoniącą do niej na komórkę. Po drodze mijała domy przyjaciół. Melanii już nie było. Światła w jej domu było pogaszone, a na podjeździe nie było auta. Dave miał jechać do kuzynki na Alasce, ale jeszcze  był w domu. Za to Matt siedział w domu, musiał zostać, aby zorganizować paczki po świętach. Niestety okazało się, że miała mu towarzyszyć Cloe. Chłopak nie był z tego zadowolony, ale się zgodził, wcześniej uprzedzając i pytając przyjaciół o zdanie.
Clair wróciła pospiesznie do domu. Luke już ładował auto walizkami. Musieli jechać na drugi koniec kraju, aby spędzić święta z jego rodziną. Wszyscy mieli się spotkać w jakimś domku, wynajętym przez ojca Luka w górach. Siostra była podekscytowana zwiedzeniem nowego miejsca, tym bardziej że nigdy niebyła w górach, jak i również Clair. Załadowane auto, gotowe do wyjazdu. Szybko wsiedli i odjechali. Mieli przed sobą długa drogę.



1 komentarz:

  1. Cudowny rozdział!!
    Dziewczyno jesteś niesamowita! :)
    Najlepsza, wspaniała i .. mogłabym wymieniać i wymieniać ;]
    Czekałam na ten rozdział i wreszcie się doczekałam ;*
    Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi sie szybko ;*
    Pozdrawiam, Kaja z www.kaja-story.blogspot.com

    Zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń