Przez ostatni tydzień Melanii pomagała Clair pozbierać się
po rozstaniu z Nickiem. Ale sama zaczęła zauważać że Matty przez to że jest w
grupie z projektu z Geografii z Cloe, zaczyna odsuwać przyjaciół na dalszy
plan. Ostatnimi czasy dla przyjaciół nigdy nie ma czasu. „ I wszystko przez tą
ździrę” pomyślała blondynka. Tak samo Dave i Clair się od niej odcinają.
Poniedziałek (u Mel)
Wstała rano niechętnie, bo wiedziała że będzie musiała
znosić Matta i Cloe. Nie było jej to na rękę, ale starała się aż tak tym nie
przejmować. A że nic jej z tego nie wychodziło, to już swoją drogą. Postanowiła ubrać na siebie zwykłe jeansy i jakąś koszulkę. Delikatny makijaż dopełnił całość. Wzięła torbę i zeszła do kuchni gdzie zastałą rodziców przy kawie.
-Dzień dobry rodzinko- powiedziała wesoło nastolatka
zaglądając do lodówki.
-Hej córeczko- odpowiedzieli jej rodzice. – Słuchaj kochanie
jest taka sprawa.- zaczęła mama Melanii- z ojcem musimy wyjechać na 5 dni do
Liverpoolu, a ty zostaniesz sama w domu.
- Żartujecie sobie ze mnie w tym momencie?- zapytała
zdziwiona- Kiedy jedziecie?
- W czwartek.
- Nie no bosko. Szybko mnie o tym informujecie. –
powiedziawszy to wyjęła jogurt z lodówki i spakowała go do torby. Z blatu
wzięła butelkę zwykłej wody i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Wcześniej
biorąc kluczę i zarzucając na smukłe ramiona skórzaną kurtkę. Była zła na
rodziców że dopiero teraz jej o tym mówią, ale z drugiej strony cieszyła się że
będzie miała wolną chatę. Po ok.10 minutach doszła do szkoły. W szafce zostawia
swoje rzeczy. Jednak nie zauważyła rzeczy Clair, a przecież jak szła do szkoły
to widziała ze ona idzie z Dave'm i ma na sobie czarny płaszczyk. Zdziwiło ją
to. „ Może przeniosła się do szafki z Dave'm?” Przeszło przez myśl dziewczynie. Pod
salą znalazła się po chwili. Przywitała się z Lisą, która już tam była. Chciała
podejść do Clair, ale ta delikatnie zbyła ją wzrokiem. Była ubrana w miętowy sweterek i jasne rurki. Gdy widzi Matta nawet
nie chce podchodzić do niego, bo nie dość że olewał ją przez ostatni tydzień to
szedł z Cloe.
- Zapowiada się ciekawy i długi dzień. Jak nie tydzień. –
powiedziała do Lisy.
- Chyba masz rację.
Obie stwierdziły że nie ma sensu się nad tym użalać i poszły przejść się po szkole. Zahaczyły także o świetlicę. Melanii poprosiła panią by przypomniała wszystkim o czwartkowej próbie. Ta w odpowiedzi uśmiechnęła się tylko. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek oznajmiający rozpoczęcie lekcji. Przyszły wraz z nauczycielem. Podniosły torby i weszły do klasy siadając w przedostatniej ławce przy ścianie. W połowie lekcji nauczyciel znudzony już naszym ciągłym gadaniem przesadził całą klasę. Melanii musiała usiąść z Matthew.
Obie stwierdziły że nie ma sensu się nad tym użalać i poszły przejść się po szkole. Zahaczyły także o świetlicę. Melanii poprosiła panią by przypomniała wszystkim o czwartkowej próbie. Ta w odpowiedzi uśmiechnęła się tylko. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek oznajmiający rozpoczęcie lekcji. Przyszły wraz z nauczycielem. Podniosły torby i weszły do klasy siadając w przedostatniej ławce przy ścianie. W połowie lekcji nauczyciel znudzony już naszym ciągłym gadaniem przesadził całą klasę. Melanii musiała usiąść z Matthew.
- Proszę pana, ale czy ja naprawdę muszę? Ja naprawdę będę
siedziała cichutko z Lisą. Tylko błagam niech mi Pan nie każe siadać z nim.-
Prosiła Mel.
-Nie ma takiej możliwości. Siadasz z nim i koniec.
- A nie może on sobie siedzieć z moją jakże „cudowną” –
mówiąc to nakreśliła w powietrzu cudzysłów- przyjaciółką? Czy to jest naprawdę trudne do
zrozumienia że nie chce mieć z nim żadnej styczności? Wystarczy że muszę go oglądać
w szkole.
- Mel o co Ci chodzi? – zapytał zdziwiony chłopak.
- Hmm.. A o co mi może chodzić od jasnej cholery. Nie
zauważyłeś że ani ty ani Clair ani Dave nie… A z resztą nie ważne. –
Stwierdziła że to i tak nie ma sensu żeby mu to tłumaczyła. – Psorze usiądę z
nim, ale pod warunkiem.
- Ty mi tu nie będziesz dyktowała warunków. Usiądziesz sama.
– powiedział oschło.
- No dobrze. Przepraszam.- powiedziała z udawaną skruchą. W sumie
o to jej chodziło. Kombinowała jak mogła
żeby z nim nie siedzieć i w końcu jej się to udało. Kolejne lekcje minęły jej
dość nudno. A przerwy spędzała z Lisą i Brendą.
Skończyła się właśnie ostatnia lekcja, angielski. Najgorsze 45 minut w jej życiu. Nie dość że babka się na tej lekcji na nią uwzięła to była w grupie z Dave'm, Clair i Matthew. Pani stwierdziła że na tej lekcji Napiszą opowiadanie na temat własny. Oczywiście przeciągnie się to na kolejny 2 lekcje czym dziewczyna jest załamana. Zeszła do szatni, wyciągnęła klucz i wyciągnęła kurtkę, wcześniej otworzywszy szafkę. DO domu nie było jej dane dość w spokoju. Bo gdy znalazła się za bramką szkoły usłyszała za sobą wołanie Dave. Ubrała tylko słuchawki i puściła muzykę na fula. Akurat w kolejce była piosenka A Fine Frenzy - AlmostLover. Dziewczyna przypomniała sobie swoją solówkę. Włożyła w nią tyle serca. Wyrzuciła z siebie wszystkie uczucia. Chciała się jak najszybciej znaleźć w domu, a następnie iść do Domu Kultury. Będąc prawie w ogrodzie ktoś złapał ją za rękę i chamsko odwrócił ją w tył. Był to Dave, mówił coś do niej, ale ona nie słyszała przez muzykę. W końcu wyciągnęła słuchawki z uszu.
Skończyła się właśnie ostatnia lekcja, angielski. Najgorsze 45 minut w jej życiu. Nie dość że babka się na tej lekcji na nią uwzięła to była w grupie z Dave'm, Clair i Matthew. Pani stwierdziła że na tej lekcji Napiszą opowiadanie na temat własny. Oczywiście przeciągnie się to na kolejny 2 lekcje czym dziewczyna jest załamana. Zeszła do szatni, wyciągnęła klucz i wyciągnęła kurtkę, wcześniej otworzywszy szafkę. DO domu nie było jej dane dość w spokoju. Bo gdy znalazła się za bramką szkoły usłyszała za sobą wołanie Dave. Ubrała tylko słuchawki i puściła muzykę na fula. Akurat w kolejce była piosenka A Fine Frenzy - AlmostLover. Dziewczyna przypomniała sobie swoją solówkę. Włożyła w nią tyle serca. Wyrzuciła z siebie wszystkie uczucia. Chciała się jak najszybciej znaleźć w domu, a następnie iść do Domu Kultury. Będąc prawie w ogrodzie ktoś złapał ją za rękę i chamsko odwrócił ją w tył. Był to Dave, mówił coś do niej, ale ona nie słyszała przez muzykę. W końcu wyciągnęła słuchawki z uszu.
-
Mówiłeś coś? – zapytała
- Tak.
Pytałem dlaczego się tak zachowujesz względem nas? Dlaczego tak nas ranisz?-
podniósł głos.
- Ja was ranię? Dobre mi żarty. Gościu zastanów się kiedy ostatni
raz ktoś z was raczył się ze mną skontaktować albo coś. I to wy ranicie mnie. Nie
mam w was oparcia. O waszych związkach dowiedziałam się z portalu
społecznościowego, a chyba powinnam od Was prawda?- krzyczała dziewczyna. Oczy zaczęły
się jej szklić. Chłopak nic nie odpowiedział tylko spuścił głowę i puścił
blondynkę. – No właśnie o tym mówię… - Weszła na posesję swojego domu. Szybkim
krokiem weszła do domu, a następnie do swojego pokoju. Na ziemię rzuciła torbę
z książkami, a do ręki wzięła pustą torbę i wrzuciła do niej legginsy, luźną koszulkę
i płytę z piosenkami. W drodze do DK, zadzwoniła do Amandy < 30-letnia
kobieta, która dobrze zna Melanii. Pracuje w DK> z wiadomością że za jakąś
chwilę będzie w budynku. Kobieta tylko się zaśmiała. Po 5 minutach była już na sali
i rozgrzewała się. Gdy tylko usłyszała pierwsze takty Stupid In Love, w kącikach jej oczu pojawiły się łzy. Zapomniała
o rozgrzewce i dała się ponieść emocją. Tylko tańcem potrafiła wyrazić swój
smutek, ból, cierpienie, a także radość. W chwili gdy zaczęła tańczyć nic
więcej się nie liczyło. Z każdą następną piosenką czuła się lepiej. Gdy już nie
miała siły po prostu bezradnie usiadła na scenie. Siedział tak z 15 minut myśląc
co by było gdyby ktokolwiek dowiedział się że tańczy. U niej w szkole gdy
ktokolwiek miał styczność z tańcem był potępiany. No chyba że chodzi o taki
taniec jak na dyskotece. To zdaniem uczniów jej gimnazjum to jest coś innego. O
tym że tańczy wiedzą tylko trzy osoby. Jej rodzice i Lisa, która również należy
do tej grupy tanecznej co ona.
W domu
Wróciła ok. 16. Otwierając drzwi od pokoju uderzyła ją fala
gorącego powietrza więc podeszła do okna i go otworzyła. W oknie naprzeciwko
zauważyła Matta, który uporczywie wpatrywał się w nią. Prychnęła tylko pod
nosem i wywróciła oczami. Torbę rzuciła na podłogę i zeszła do kuchni zjeść
obiad. No niestety nie znalazła go w kuchni. Podeszła do lodówki i zauważyła na
niej rażąco żółtą karteczkę. „ Kochanie na obiad zamów sobie pizze bądź coś w
tym stylu. My jesteśmy u dziadków. Wrócimy późnym wieczorem. Pieniądze masz w
szafce nad mikrofalą. Kochamy Cię Mama i Tata ;*”
- No cóż, głodować nie mam zamiaru. Na pizze też nie mam
ochoty. To zostaje mi zrobić spaghetti. – Mówiąc to wyciągnęła makaron wraz z
sosem. Przygotowała danie raz dwa i cieszyła się smakiem sosu pomidorowego
połączonego z makaronem. Gdy zjadła udała się do pokoju i zajęła się lekcjami. Ok.
19 skończyła z nauką i poszła się umyć. Była zmęczona tym dniem. Dość szybko
wzięła prysznic i położyła się spać.
Wtorek
- Boże daj mi siłę, bo coś im zrobię wszystkim!- wydarła się
Melanii. Od 1,5 godziny siedzi w auli szkoły i stara się nie denerwować na
aktorów. Jak widać nie wychodzi jej to.- Matthew! Kuźwa możesz w końcu zająć
się graniem, a nie patrzeniem na Cloe.- wycedziła przez zęby wściekła już
blondynka. Bo ile można odgrywać jedną scenę? Jak widać można. Tą scenę
powtarzali już z 8 raz i za każdym razem chłopak śmiał się bądź zacinał w tym
samym momencie. – Koniec na dziś mam dość! Kolejna próba w czwartek.-
powiedziała i wyszła. Miała dość już dzisiejszego dnia, ale jeszcze czekał ją
trening na basenie. Z szafki wzięła kurtkę i torbę z rzeczami na basen. Dwugodzinny trening poprawił jej
samopoczucie. Wróciła do domu. „ Jutro do kina. Hmm… To będzie ciekawe”.
Pomyślała dziewczyna kiedy leżąc na łóżku czytała lekturę. Poprosiła mamę żeby
odebrała ją i Lisę z kina. Ona się zgodziła. Dziewczyny chciały iść na zakupy.
Rozmawiała także z rodzicami o ich wyjeździe. Dowiedziała się że jadą w
sprawach służbowych.
Środa
Około godziny 7 została wyrwana ze snu przez budzik.
Niechętnie zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki. Weszła pod prysznic i
puściła zimną wodę dla rozbudzenia. Włosy umyła truskawkowym szamponem, a ciało
także truskawkowym żelem pod prysznic. Zakręciła wodę i wychodząc z kabiny
okryła się ręcznikiem. Włosy rozczesała i wysuszyła suszarką. Oczy delikatnie
podkreśliła kredką do oczu, a usta błyszczykiem. Poszła do pokoju i z szafy wyciągnęła biały sweterek, spodenki,czarne rajtki i czarną torbę, którą rzuciła na łóżko. Do tego z dolnej półkiwyciągnęła czarne czółenka, a z wyższej półki wyciągnęła czarno białą czapkę.Włożyła na siebie wybrany zestaw. Do ręki wzięła torbę i wpakowała tam portfel,
paczkę chusteczek, słuchawki, błyszczyk i kilka innych rzeczy. Z oparcia
krzesła ściągnęła skórzaną kurtkę i zeszła na dół.
- Hej mamuś – przywitała się radośnie nastolatka.
- Hej kochanie – uśmiechnęła się rodzicielka.
- Jak tam spakowana?
- No jeszcze nie do końca dziś będę dopakowywać wszystko. Strasznie
się boje jak to będzie. Jak ty sobie w ogóle poradzisz?
- O mnie się nie martw potrafię coś ugotować, rozważna też
jestem więc nie ma się co bać że CI dom spalę – zażartowała dziewczyna.
- No dobrze. To o której mam po was przyjechać?
- Hmm.. Seans mamy na 8.50 trwa on jak się nie mylę 1,5
godziny więc bądź na 10.20 przed kinem – uśmiechnęła się.
- Dobrze. Okey ja idę do sklepu potrzebujesz coś?
- Nom, możesz kupić mi zapas jogurtów pitnych z Danona.
Tylko ten truskawkowy bądź brzoskwiniowy. I zgrzewkę Kubusia w butelce z
brzoskwinią. I jakieś owoce. I to będzie na tyle- uśmiechnęła się do mamy. Rodzicielka
wzięła kluczyki od auta i torebkę i wyszła z domu, a Mel z lodówki porwała
tylko jabłko i Kubusia. Z komody w holu wzięła klucze i okulary
przeciwsłoneczne i wyszła z domu. Gdy
wyszła z posesji założyła na uszy słuchawki i zauważyła że Matty wychodzi z
domu. Nie chciała żeby on ją zobaczył więc przyspieszyła kroku. Lecz na nic jej
się to zdało. Chłopak ją zobaczył i podbiegł do niej chwytając za rękę. Ściszyła
tylko muzykę.
- Czego chcesz? –
zapytała oschło.
- A może jakieś hej, dawno się nie widzieliśmy.
- Taaa.. i co jeszcze? –zadrwiła
- O co Ci chodzi? – zapytał zbity z tropu.
- Hmmm.. O co mi może chodzić? – udawała że się zastanawia -
Czekaj już wiem. Moi przyjaciele ostatnimi czasy mnie olewają. Nie maja dla
mnie czasu. O ich związkach dowiedziałam się z Fb. A no i co najważniejsze mają
na mnie wyjebane. – powiedział to i przyspieszyła kroku. Matthew stał osłupiały
przez chwilę. Gdy się ocknął podbiegł do przyjaciółki.
- My cię olewamy, nie mamy dla ciebie czasu i mamy na Ciebie
wyjebany? Chyba Ci się coś pomyliło.- zakpił z niej.
- Mnie się pomyliło? Mnie? Popatrz na siebie. Czy jeszcze
nie zauważyłeś że ta cała Cloe jest z Tobą żeby mi zrobić na złość? Jak jeszcze
tego nie zauważyłeś to ja Ci w życiu życzę powodzenia. Albo czy zauważyłeś że
Twoja kuzynka jest z Twoim najlepszym przyjacielem. Jeżeli mogę go tak jeszcze
nazwać.- wykrzyczała mu w twarz i wyrwała rękę z jego uścisku i szybki m
krokiem ruszyła w stronę szkoły. Matty wlókł się kilka metrów za nią i myślał nad
tym co mu powiedziała. Czy faktycznie aż tak oddalił się od przyjaciół że nie
wiedział nawet że Clair i Dave są parą? Tylko dlaczego powiedziała że Cloe jest
z nim tylko żeby zbudzić niej zazdrość?
Może jej sama zazdrości? Takie i wiele innych pytań chodziło mu po głowie.
Za to Melanii była już pod szkołą gdzie czekała na nią Lisa.
C.D.N
Ja się pod tym nie podpisuje.
Rozdział jest beznadziejny i długii...
W ogóle miałam inną koncepcję na ten rozdział, ale nie zapisałam jej sb i mi z głowy wyleciała.
A ogólnie to co tam u was?
Bo u mnie chujowo, ale stabilnie?
No nie wiem czy do końca stabilnie.
Kolejny rozdział też mam zamiar napisać.
Jeżeli tylko Kamcia się na to zgodzi ;)
Ogólnie o w tym rozdziale jest 2003 wyrazy.
Jestem z siebie dumna.
Pozdrowienia dla wszystkich, którzy to czytają.
Kocham Was <3
Do napisania
Mell<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz