niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 9

Tydzień później.


Przez ostatni tydzień Melanii pomagała Clair pozbierać się po rozstaniu z Nickiem. Ale sama zaczęła zauważać że Matty przez to że jest w grupie z projektu z Geografii z Cloe, zaczyna odsuwać przyjaciół na dalszy plan. Ostatnimi czasy dla przyjaciół nigdy nie ma czasu. „ I wszystko przez tą ździrę” pomyślała blondynka. Tak samo Dave i Clair się od niej odcinają.
Poniedziałek  (u Mel)
Wstała rano niechętnie, bo wiedziała że będzie musiała znosić Matta i Cloe. Nie było jej to na rękę, ale starała się aż tak tym nie przejmować. A że nic jej z tego nie wychodziło, to już swoją drogą. Postanowiła ubrać na siebie zwykłe jeansy i jakąś koszulkę. Delikatny makijaż dopełnił całość. Wzięła torbę i zeszła do kuchni gdzie zastałą rodziców przy kawie.
-Dzień dobry rodzinko- powiedziała wesoło nastolatka zaglądając do lodówki.
-Hej córeczko- odpowiedzieli jej rodzice. – Słuchaj kochanie jest taka sprawa.- zaczęła mama Melanii- z ojcem musimy wyjechać na 5 dni do Liverpoolu, a ty zostaniesz sama w domu.
- Żartujecie sobie ze mnie w tym momencie?- zapytała zdziwiona- Kiedy jedziecie?
- W czwartek.
- Nie no bosko. Szybko mnie o tym informujecie. – powiedziawszy to wyjęła jogurt z lodówki i spakowała go do torby. Z blatu wzięła butelkę zwykłej wody i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Wcześniej biorąc kluczę i zarzucając na smukłe ramiona skórzaną kurtkę. Była zła na rodziców że dopiero teraz jej o tym mówią, ale z drugiej strony cieszyła się że będzie miała wolną chatę. Po ok.10 minutach doszła do szkoły. W szafce zostawia swoje rzeczy. Jednak nie zauważyła rzeczy Clair, a przecież jak szła do szkoły to widziała ze ona idzie z Dave'm i ma na sobie czarny płaszczyk. Zdziwiło ją to. „ Może przeniosła się do szafki z Dave'm?” Przeszło przez myśl dziewczynie. Pod salą znalazła się po chwili. Przywitała się z Lisą, która już tam była. Chciała podejść do Clair, ale ta delikatnie zbyła ją wzrokiem. Była ubrana w miętowy sweterek i jasne rurki. Gdy widzi Matta nawet nie chce podchodzić do niego, bo nie dość że olewał ją przez ostatni tydzień to szedł z Cloe.
- Zapowiada się ciekawy i długi dzień. Jak nie tydzień. – powiedziała do Lisy.
- Chyba masz rację.
Obie stwierdziły że nie ma sensu się nad tym użalać i poszły przejść się po szkole. Zahaczyły także o świetlicę. Melanii poprosiła panią by przypomniała wszystkim o czwartkowej próbie. Ta w odpowiedzi uśmiechnęła się tylko. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek oznajmiający rozpoczęcie lekcji. Przyszły wraz z nauczycielem. Podniosły torby i weszły do klasy siadając w przedostatniej ławce przy ścianie. W połowie lekcji nauczyciel znudzony już naszym ciągłym gadaniem przesadził całą klasę. Melanii musiała usiąść z Matthew.
- Proszę pana, ale czy ja naprawdę muszę? Ja naprawdę będę siedziała cichutko z Lisą. Tylko błagam niech mi Pan nie każe siadać z nim.- Prosiła Mel.
-Nie ma takiej możliwości. Siadasz z nim i koniec.
- A nie może on sobie siedzieć z moją jakże „cudowną” – mówiąc to nakreśliła w powietrzu cudzysłów-  przyjaciółką? Czy to jest naprawdę trudne do zrozumienia że nie chce mieć z nim żadnej styczności? Wystarczy że muszę go oglądać w szkole.
- Mel o co Ci chodzi? – zapytał zdziwiony chłopak.
- Hmm.. A o co mi może chodzić od jasnej cholery. Nie zauważyłeś że ani ty ani Clair ani Dave nie… A z resztą nie ważne. – Stwierdziła że to i tak nie ma sensu żeby mu to tłumaczyła. – Psorze usiądę z nim, ale pod warunkiem.
- Ty mi tu nie będziesz dyktowała warunków. Usiądziesz sama. – powiedział oschło.
- No dobrze. Przepraszam.- powiedziała z udawaną skruchą. W sumie o to jej chodziło.  Kombinowała jak mogła żeby z nim nie siedzieć i w końcu jej się to udało. Kolejne lekcje minęły jej dość nudno. A przerwy spędzała z Lisą i Brendą.
Skończyła się właśnie ostatnia lekcja, angielski. Najgorsze 45 minut w jej życiu. Nie dość że babka się na tej lekcji na nią uwzięła to była w grupie z Dave'm, Clair i Matthew. Pani stwierdziła że na tej lekcji Napiszą opowiadanie na temat własny. Oczywiście przeciągnie się to na kolejny 2 lekcje czym dziewczyna jest załamana. Zeszła do szatni, wyciągnęła klucz i wyciągnęła  kurtkę, wcześniej otworzywszy szafkę. DO domu nie było jej dane dość w spokoju. Bo gdy znalazła się za bramką szkoły usłyszała za sobą wołanie Dave. Ubrała tylko słuchawki i puściła muzykę na fula. Akurat w kolejce była piosenka  A Fine Frenzy - AlmostLover. Dziewczyna przypomniała sobie swoją solówkę. Włożyła w nią tyle serca. Wyrzuciła z siebie wszystkie uczucia. Chciała się jak najszybciej znaleźć w domu, a następnie iść do Domu Kultury. Będąc prawie w ogrodzie ktoś złapał ją za rękę i chamsko odwrócił ją w tył. Był to Dave, mówił coś do niej, ale ona nie słyszała przez muzykę. W końcu wyciągnęła słuchawki z uszu. 
- Mówiłeś coś? – zapytała
- Tak. Pytałem dlaczego się tak zachowujesz względem nas? Dlaczego tak nas ranisz?- podniósł głos.
- Ja was ranię? Dobre mi żarty. Gościu zastanów się kiedy ostatni raz ktoś z was raczył się ze mną skontaktować albo coś. I to wy ranicie mnie. Nie mam w was oparcia. O waszych związkach dowiedziałam się z portalu społecznościowego, a chyba powinnam od Was prawda?- krzyczała dziewczyna. Oczy zaczęły się jej szklić. Chłopak nic nie odpowiedział tylko spuścił głowę i puścił blondynkę. – No właśnie o tym mówię… - Weszła na posesję swojego domu. Szybkim krokiem weszła do domu, a następnie do swojego pokoju. Na ziemię rzuciła torbę z książkami, a do ręki wzięła pustą torbę i wrzuciła do niej legginsy, luźną koszulkę i płytę z piosenkami. W drodze do DK, zadzwoniła do Amandy < 30-letnia kobieta, która dobrze zna Melanii. Pracuje w DK> z wiadomością że za jakąś chwilę będzie w budynku. Kobieta tylko się zaśmiała. Po 5 minutach była już na sali i rozgrzewała się. Gdy tylko usłyszała pierwsze takty Stupid In Love, w kącikach jej oczu pojawiły się łzy. Zapomniała o rozgrzewce i dała się ponieść emocją. Tylko tańcem potrafiła wyrazić swój smutek, ból, cierpienie, a także radość. W chwili gdy zaczęła tańczyć nic więcej się nie liczyło. Z każdą następną piosenką czuła się lepiej. Gdy już nie miała siły po prostu bezradnie usiadła na scenie. Siedział tak z 15 minut myśląc co by było gdyby ktokolwiek dowiedział się że tańczy. U niej w szkole gdy ktokolwiek miał styczność z tańcem był potępiany. No chyba że chodzi o taki taniec jak na dyskotece. To zdaniem uczniów jej gimnazjum to jest coś innego. O tym że tańczy wiedzą tylko trzy osoby. Jej rodzice i Lisa, która również należy do tej grupy tanecznej co ona.

W domu
Wróciła ok. 16. Otwierając drzwi od pokoju uderzyła ją fala gorącego powietrza więc podeszła do okna i go otworzyła. W oknie naprzeciwko zauważyła Matta, który uporczywie wpatrywał się w nią. Prychnęła tylko pod nosem i wywróciła oczami. Torbę rzuciła na podłogę i zeszła do kuchni zjeść obiad. No niestety nie znalazła go w kuchni. Podeszła do lodówki i zauważyła na niej rażąco żółtą karteczkę. „ Kochanie na obiad zamów sobie pizze bądź coś w tym stylu. My jesteśmy u dziadków. Wrócimy późnym wieczorem. Pieniądze masz w szafce nad mikrofalą. Kochamy Cię Mama i Tata ;*”
- No cóż, głodować nie mam zamiaru. Na pizze też nie mam ochoty. To zostaje mi zrobić spaghetti. – Mówiąc to wyciągnęła makaron wraz z sosem. Przygotowała danie raz dwa i cieszyła się smakiem sosu pomidorowego połączonego z makaronem. Gdy zjadła udała się do pokoju i zajęła się lekcjami. Ok. 19 skończyła z nauką i poszła się umyć. Była zmęczona tym dniem. Dość szybko wzięła prysznic i położyła się spać.

Wtorek
- Boże daj mi siłę, bo coś im zrobię wszystkim!- wydarła się Melanii. Od 1,5 godziny siedzi w auli szkoły i stara się nie denerwować na aktorów. Jak widać nie wychodzi jej to.- Matthew! Kuźwa możesz w końcu zająć się graniem, a nie patrzeniem na Cloe.- wycedziła przez zęby wściekła już blondynka. Bo ile można odgrywać jedną scenę? Jak widać można. Tą scenę powtarzali już z 8 raz i za każdym razem chłopak śmiał się bądź zacinał w tym samym momencie. – Koniec na dziś mam dość! Kolejna próba w czwartek.- powiedziała i wyszła. Miała dość już dzisiejszego dnia, ale jeszcze czekał ją trening na basenie. Z szafki wzięła kurtkę i torbę z rzeczami na basen.  Dwugodzinny trening poprawił jej samopoczucie. Wróciła do domu. „ Jutro do kina. Hmm… To będzie ciekawe”. Pomyślała dziewczyna kiedy leżąc na łóżku czytała lekturę. Poprosiła mamę żeby odebrała ją i Lisę z kina. Ona się zgodziła. Dziewczyny chciały iść na zakupy. Rozmawiała także z rodzicami o ich wyjeździe. Dowiedziała się że jadą w sprawach służbowych. 

Środa
Około godziny 7 została wyrwana ze snu przez budzik. Niechętnie zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki. Weszła pod prysznic i puściła zimną wodę dla rozbudzenia. Włosy umyła truskawkowym szamponem, a ciało także truskawkowym żelem pod prysznic. Zakręciła wodę i wychodząc z kabiny okryła się ręcznikiem. Włosy rozczesała i wysuszyła suszarką. Oczy delikatnie podkreśliła kredką do oczu, a usta błyszczykiem. Poszła do pokoju i  z szafy wyciągnęła biały sweterek, spodenki,czarne rajtki i czarną torbę, którą rzuciła na łóżko. Do tego z dolnej półkiwyciągnęła czarne czółenka, a z wyższej półki wyciągnęła czarno białą czapkę.Włożyła na siebie wybrany zestaw. Do ręki wzięła torbę i wpakowała tam portfel, paczkę chusteczek, słuchawki, błyszczyk i kilka innych rzeczy. Z oparcia krzesła ściągnęła skórzaną kurtkę i zeszła na dół.
- Hej mamuś – przywitała się radośnie nastolatka.
- Hej kochanie – uśmiechnęła się rodzicielka.
- Jak tam spakowana?
- No jeszcze nie do końca dziś będę dopakowywać wszystko. Strasznie się boje jak to będzie. Jak ty sobie w ogóle poradzisz?
- O mnie się nie martw potrafię coś ugotować, rozważna też jestem więc nie ma się co bać że CI dom spalę – zażartowała dziewczyna.
- No dobrze. To o której mam po was przyjechać?
- Hmm.. Seans mamy na 8.50 trwa on jak się nie mylę 1,5 godziny więc bądź na 10.20 przed kinem – uśmiechnęła się.
- Dobrze. Okey ja idę do sklepu potrzebujesz coś?
- Nom, możesz kupić mi zapas jogurtów pitnych z Danona. Tylko ten truskawkowy bądź brzoskwiniowy. I zgrzewkę Kubusia w butelce z brzoskwinią. I jakieś owoce. I to będzie na tyle- uśmiechnęła się do mamy. Rodzicielka wzięła kluczyki od auta i torebkę i wyszła z domu, a Mel z lodówki porwała tylko jabłko i Kubusia. Z komody w holu wzięła klucze i okulary przeciwsłoneczne i wyszła  z domu. Gdy wyszła z posesji założyła na uszy słuchawki i zauważyła że Matty wychodzi z domu. Nie chciała żeby on ją zobaczył więc przyspieszyła kroku. Lecz na nic jej się to zdało. Chłopak ją zobaczył i podbiegł do niej chwytając za rękę. Ściszyła tylko muzykę.
 - Czego chcesz? – zapytała oschło.
- A może jakieś hej, dawno się nie widzieliśmy.
- Taaa.. i co jeszcze? –zadrwiła
- O co Ci chodzi? – zapytał zbity z tropu.
- Hmmm.. O co mi może chodzić? – udawała że się zastanawia - Czekaj już wiem. Moi przyjaciele ostatnimi czasy mnie olewają. Nie maja dla mnie czasu. O ich związkach dowiedziałam się z Fb. A no i co najważniejsze mają na mnie wyjebane. – powiedział to i przyspieszyła kroku. Matthew stał osłupiały przez chwilę. Gdy się ocknął podbiegł do przyjaciółki.
- My cię olewamy, nie mamy dla ciebie czasu i mamy na Ciebie wyjebany? Chyba Ci się coś pomyliło.- zakpił z niej.
- Mnie się pomyliło? Mnie? Popatrz na siebie. Czy jeszcze nie zauważyłeś że ta cała Cloe jest z Tobą żeby mi zrobić na złość? Jak jeszcze tego nie zauważyłeś to ja Ci w życiu życzę powodzenia. Albo czy zauważyłeś że Twoja kuzynka jest z Twoim najlepszym przyjacielem. Jeżeli mogę go tak jeszcze nazwać.- wykrzyczała mu w twarz i wyrwała rękę z jego uścisku i szybki m krokiem ruszyła w stronę szkoły. Matty wlókł się kilka metrów za nią i myślał nad tym co mu powiedziała. Czy faktycznie aż tak oddalił się od przyjaciół że nie wiedział nawet że Clair i Dave są parą? Tylko dlaczego powiedziała że Cloe jest z nim tylko żeby zbudzić niej zazdrość?  Może jej sama zazdrości? Takie i wiele innych pytań chodziło mu po głowie. Za to Melanii była już pod szkołą gdzie czekała na nią Lisa

C.D.N

Ja się pod tym nie podpisuje. 
Rozdział jest beznadziejny i długii...
W ogóle miałam inną koncepcję na ten rozdział, ale nie zapisałam jej sb i mi z głowy wyleciała.
A ogólnie to co tam u was?
Bo u mnie chujowo, ale stabilnie?
No nie wiem czy do końca stabilnie. 
Kolejny rozdział też mam zamiar napisać.
Jeżeli tylko Kamcia się na to zgodzi ;)
Ogólnie o w tym rozdziale jest 2003 wyrazy.
Jestem z siebie dumna.
Pozdrowienia dla wszystkich, którzy to czytają. 
Kocham Was <3

Do napisania

Mell<3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz