piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 8

Mell i Clair poszły wcześniej do szkoły, aby porozmawiać. Chłopcy nie mieli nic przeciwko temu, więc dziewczyny nie zastanawiały się długo. Poszły dość przed czasem i zastały zamkniętą szkołę. Długo czekały na woźną, która wręczyła im klucze do budynku. Otworzyły szkołę, również jak i wszystkie sale. Zostały nagrodzone za to uwagami pozytywnymi.
Gdy w końcu skończyły robotę, usiadły przed biblioteką, gdzie znajdował się grzejnik. Uwielbiały tam siedzieć, a w szczególności w zimie. Nie tylko ze względu na ciepło, ale również dlatego że były częściowo ukryte za automatami. Skrytka o której nikt nie wiedział tylko one.
- No więc ... - Mell zaczęła rozmowę siadając obok Clair.- Chłopaki wiedzą o tobie i Nicku
- Hmm .. wiedziałam, że prędzej czy później to się stanie, więc się nie martw. Najpierw sama miałam nadzieje, że wzbudzę w nim zazdrość, ale teraz nie zależy mi na tym.
- Lubisz Nicka ? Tak bardziej? Bo wiesz zawsze mi się zdawało, że to Dave jest twoja miłością...- zapytała Melanii.
- Wiesz, też tak zawsze myślałam... Ale nie mogę ciągle czekać, aż on podejmie jakąś decyzje. Wiem trochę przesadzam, no ale nie mogę zawsze czekać. On prędzej czy później, też by sobie kogoś znalazł, a ja nie mam tak naprawdę pewności co do mnie czuje.
- Ale ja za to mam. Ale to są twoje uczucia, po prostu mam nadzieje, że Nick cie nie zrani. Martwię się
- Wiem - uśmiechnęła się smutno Clair - a ja mam nadzieje że ty będziesz szczęśliwa. Pogadajmy o tobie i Matty'm. Co zamierzasz ?
- Teraz jego kolej żeby coś zrobić...
- A wiec po kolei  - roześmiała się słodko dziewczyna.
- Wiem. - tajemniczy uśmiech.Mell zawsze przyprawiał o dreszcze, nigdy nie było wiadomo co dziewczyna sobie myśli. Chłopcy w niej to uwielbiali.
Nastolatki powoli zmierzały pod sale, było już po dzwonku, a miały się jeszcze przywitać z reszta przyjaciół. Niestety, to co zobaczyły pod salą bardzo je zasmuciło.
Cloe, taka jakby przyjaciółka Mell i Clair, przystawiała się do Matty'ego i łapczywie na niego patrzyła. Należała do tych z wyższych sfer. Bogaci, dobrze wychowani. Bankiety, kluby, wakacje nad morzem, takie było życie dziewczyny, którego Clair i Mell nie zaznały nigdy.
Bogaczka ubrana w śliczną satynowa bluzeczkę i rybaczki zwężane u dołu. Wszystko było by jeszcze w miarę, gdyby nie fakt, że do jej szczupłych, kościstych ramion przylegała czerwona bluza chłopaka. Siedziała pośrodku chłopców. Wszyscy się śmiali i byli dość weseli. Melanii zaczęła się cofać, gdy nagle Clair chwyciła ją za rękę i poprowadziła do grupki. Stawiała opór, ale nic jej to nie dało. W kilka sekund znalazły się tuż obok.
Clair podeszła do Matta i się przywitała, po czym go serdecznie uściskała. Dave, najpierw nie zwrócił na nią uwagi, udawał że nie widzi przyjaciółki, ale tej nie chciało się bawić w takie coś i podeszła. Powiedziała mu cześć i wtuliła się w jego ciepłe ciało. On zaskoczony, troszkę zmieszany odwzajemnił uścisk. Dziewczyna zanurzyła nos w jego bluzę  i poczuła zapach perfum Dave'a. Zapach, który nie mógł się równać z rządnymi drogimi perfumami, niczym. Zapach lasu, drzew i benzyny zlewał się we wspaniałą woń. Jednak nastolatka, opamiętała się i odskoczyła od niego jak poparzona. Zapomniała się, a Dave nadal patrzył na nią pustymi oczyma, w których czaiła się ciemność, złość i smutek.
Melanii chwiejnym krokiem podeszła do Matthew, od którego przed chwila odeszła przyjaciółka. Uśmiechnął się do niej i sam wziął ja w ramiona,.Dziewczyna odwzajemniła uścisk i cmoknęła go w policzek. Od zawsze chciała tak robić, ale drugim powodem była obecność Cloe, która wpatrywała się w nią z zaciśniętymi pięściami, mierząc z góry do dołu. Dziewczyna dzisiaj była ubrana w kwiecistą sukienkę, marynarkę oraz czarne baleriny. Przez ramię miała przewieszoną brązową torbę, a we włosy włożone okulary. Świetny zestaw na taka pogodę.  A poza tym umawiali się na plac zabaw, wiec chciała dobrze wyglądać i w końcu pobyć z przyjaciółmi.
Lekcje jak zwykle, nudne, niemające sensu. Trzy kartkówki niezapowiedziane, nie zrobiły wcale wrażenia na uczniach, a wręcz ich pobudziła. Nauczyciele zrozumieli już po kilku minutach, jak wielki błąd popełnili.
Gdy Melanii wracała sama do domu z chłopcami, ponieważ Clair wracała z Nickiem, bo przecież z nią chodził, więc nie było to nic dziwnego. Zauważyła  że coś bądź ktoś czai się w krzakach. Ktoś ich obserwował. Jak popatrzyła w tamta stronę przelotnym wzrokiem, postać szybko zanurzyła się w krzaki. Nastolatka wiedziała, że to na pewno jakaś dziewczyna, bo poznała po kruchej budowie ciała i włosach do ramion. Jednak nie miała ochoty demaskować "tego kogoś"  i nie zwracająca uwagi dołączyła do rozmowy chłopców o najnowszych wiadomościach. Tematem było tajemnicze znikanie dziewcząt i chłopców. Sprawca niewykryty, ale policja już zajmowała się tym od tygodnia. Ani jednego śladu, zupełnie nic.
Clair wracała z Nickiem. Był dzisiaj bardzo spokojny, aż za bardzo. Jednak gdy kilka razy próbowała coś z niego wyciągnąć, chłopak zbywał ja świadomie. W końcu się poddała. Szli za rękę koło parku, gdzie przed chwila przechodzili przyjaciele, Gdy nagle centralnie, pod ich nogami wywróciła się dziewczyna , w jakimś kamuflarzu. Gdyby nie spadł nie rozpoznali by jej. Cloe, leżała na ziemi. lekko zdezorientowana. W końcu poczuła na sobie ich wzrok i odwróciła głowę. I jak gdy nigdy nic , zwiała. Oni tylko wzruszyli ramionami i poszli dalej. Chłopak prawie się nie odzywał, aż w końcu zapytał.
-Robisz coś dzisiaj ?
- Hmm no muszę się uczyć i pewnie się położę , jestem zmęczona- powiedziała zapominając o umówionym spotkaniu.
- Aaa no ok ok dobra ja lecę, pa słońce - i pobiegł nawet się nie żegnając.
- PA - odpowiedziała i poszła do domu. Na FB wiadomość od Mell z przypomnieniem o spotkaniu. Dziewczyna wzięła szybki prysznic i pobiegła.
Słońce prażyło jak oszalałe, a oni męczyli się grą w siatkę. Świetnie się bawili, rywalizując. Matt i Mell razem w zespole radzili sobie o niebo lepiej niż Clair i Dave. Mieli spora przewagę. Mell na początku nie chciała być z Matty'm, ponieważ nadal była zła o to co miało miejsce rano.
Dziewczyny po wykańczającej grze pobiegły po coś na ochłodę, a chłopcy mieli znaleźć dobrą miejscówkę,  aby odpocząć.
Mell wpadła na pomysł na zakup lodów, więc starczył im jeszcze tylko na butelkę picia. Szły i widziały już sylwetki kolegów, którzy kogoś bacznie obserwowali.
- Na kogo się tak patrzycie - zapytała Clair i dopiero wtedy spojrzała w tamta stronę.
Siedział tam Nick z Veronicą, w samym staniku. Migdalili się i chichotali.
Matt próbował chwycić Clair za rękę, ale ta automatycznie mu się wyrwała i pobiegła w tamtą stronę. Przyjaciele nie spodziewali się takiej reakcji, ponieważ zawsze raczej uciekała, ale byli ciekawi co za chwile się wydarzy.
Dziewczyna biegła rozwścieczona, łapiąc po drodze patyk. Stanęła nad nimi, wpatrywała się w nich, aż oderwali się od siebie. Vera z ironicznym uśmieszkiem, a Nick ze ... strachem ?
- To nie tak ja myślisz ....
- A jednak. Ok słuchaj koleś, nie obchodzi mnie co tu robicie ani co zamierzacie, bo w sumie wiadomo, ale nie próbuj się do mnie więcej zbliżać - nastolatka zaczęła odchodzić, gdy chłopak chwycił jej dłoń w żelaznym uścisku.
Spiorunowany wzrokiem dostał mocno w twarz, aż w lesie odbiło się echo.
- Żałosne - zaśmiała się przymusowo Clair i odeszła z powrotem.
 Nie dawała nikomu się dotknąć ani pocieszyć, ale wiedzieli jak bardzo cierpi w środku, pomimo uśmiechów na zewnątrz.


1 komentarz: